Moje szamponowe przeboje trwają. Teraz testuję oczyszczający, pachnący zniewalająco szampon Biovax.

Coś czuję, że wersje micelarne szamponów „to jest to”, bo moje matczyne warunki sprawiają, że nie mam czasu na pieszczenie się ze swymi włosami i paradowanie po domu z maseczką na głowie rano, gdy muszę umyć głowę migusiem.

A tu mamy kosmetyk, który świetnie radzi sobie nawet solo, bo nie plącze włosów (czyli nie wysusza).



W połączeniu z maską efekt jest znakomity, choć przyznam, że maseczki użyłam zaledwie parę razy i nie po każdym myciu.

Gdy jednak nie mam czasu na kosmetyki, które na głowie trzeba przetrzymywać, skupiam się na szamponach i zasadzie Hipokratesa: „Po pierwsze nie szkodzić”. Nie oczekuję, że szampon zadziała jak odżywka, ale jeśli już gołym okiem widzę, że włos nie jest ograbiony, a oczyszczony delikatnie, łącznie ze skórą głowy, to jestem zadowolona.

 

Na koniec:

0% silikonów, 0% parabenów, 0% parafiny, 0% SLS/SLES.

200 ml za 15,99 zł