Czytając ten wpis, zakładam, że znacie klasyczny Double Wear marki Estee Lauder, jeden z najpopularniejszych podkładów na rynku.

Niezależnie od jego popularności wśród zarzutów przedstawianych temu kosmetykowi przewijają się te o zbyt gęstej konsystencji, o skłonności do wysuszania, o zbyt dużym stopniu krycia (dla niektórych to problem).

Estee Lauder jakby w odpowiedzi na wszystkie te „ale” wypuściła nową wersję. Owszem, mamy już Double Wear Light, ale ten ma mieć wodną formułę i być niewidoczny. Innymi słowy: lekkość Healthy Mix Bourjois z wszystkimi zaletami klasycznego Double Wear. Bez wad.


Czyżby?

Sprawdziłam podkład w boju. Nosiłam go kilka dni, był na mojej twarzy podczas treningów. Rano nałożony, nie był poprawiany aż do momentu wieczornego demakijażu. Z bazą, bez bazy, z fixerem i bez. Nie nosiłam go tylko w upał, ale wybaczcie, jest koniec października i „taki mamy klimat”.

Można się domyślić zatem, że od podkładu oczekuję przede wszystkim trwałości.


Klasyk trzyma się genialnie. Nowy… też!

Idzie nowe: na pierwszym planie nowy Estee Lauder Double Wear Nude Water Fresh Makeup



Owszem, trudno oczekiwać, by podkład przetrwał np. katar i ciągłe wycieranie nosa, ale nie spływa, nie robi się z niego „ciastko”, czyli się nie warzy. Rano nałożony trwa, trzyma się skóry. Pierwsza obietnica spełniona.

Konsystencja jest faktycznie bardzo lekka - to podkład ciekły, wodnisty, w związku z czym każda gąbeczka typu Beauty Blender pije go jak wodę. Radzę nakładać palcami i tu też trzeba uważać, bo podkład może przez nie przeciekać.

Ta postać ma jednak swoje plusy, bo Double Wear Water Fresh na twarzy niemal znika. Jest niebywale lekki, a jego postać sprawia, że można nałożyć minimalną ilość podkładu i na tym poprzestać lub stopniować krycie.

No właśnie, jeśli o kryciu mowa, to jest ono mniejsze, niż w wypadku poprzednika. Piegi znikną pod nim, ale czerwone policzki niekoniecznie. Mimo to wciąż można go nazwać podkładem kryjącym przyzwoicie lub więcej niż przyzwoicie.

Wykończenie nie jest matowe na mojej mieszanej cerze. Wymaga wsparcia pudrem sypkim i mimo słowa „water” w nazwie ja czuję jakąś olejową bazę. Być może to ona sprawia, że nie ma uczucia ściągnięcia.

Ogólne wrażenia: jest świetnie. To naprawdę Double Wear pozbawiony zarzutów ciężkości i wysuszania, choć nie były to nigdy zarzuty moje. Nikt jednak nie powie, że nie ma w czym wybierać, bo i wersji DW jest teraz dużo i kolorów niemało.

Cena: 178 zł / 30 ml