Moje poszukiwania olejku do demakijażu trwają. Nie myślcie sobie, że nie mam już kilku typów, ale są one dość kosztowne - stówa za butelkę 200 ml to jednak sporo. A ja wolę inwestować w kosmetyk, który "siedzi" na skórze, zamiast po niej spływać. ;-)

Wciąż zmywam makijaż metodą OCM, którą potem „dobijam” żelem myjącym. Jak widać olejek to podstawa.

Skusiła mnie propozycja Farmony. Kosztuje ok. 20 zł, a skład ma lepszy od m.in. olejku Bielendy, który olejkiem nazywać się nie powinien, bo to parafina, ale kto producentowi zabroni. Tutaj mamy PRAWDZWIWE olejki w składzie (z nasion słonecznika - żaden to luksus, ale lepszy, niż parafina; ze słodkich migdałów oraz olej arganowy). Zabrałam się ochoczo do mycia, jedno-dwa naciśnięcia pompki i już masowałam skórę.

Zrobiło się ciepło, bardzo ciepło. Ten olejek mocno rozgrzał mi twarz, choć nigdzie nie było informacji o takim działaniu.

Spieszę z wyjaśnieniem: producent zaleca, by olejek nakładać na zwilżoną twarz. Wówczas olejek zmienia się w emulsję. Jeśli zaś nałożycie go - jak ja - na skórę suchą, olejek podczas masażu da efekt rozgrzania i to… no, dość odczuwalny. Czy to dobrze? Tak, to dobrze, bo moja kosmetyczka uważa, że jeśli chcemy naprawdę oczyścić twarz z łoju, warto ją rozgrzać, bo wiadomo - łój wytapia się jak wosk. Jeśli zaś chcemy pozostać w strefie chłodnego komfortu, postępujemy wg zaleceń producenta.

Ciekawe to, prawda?

Za to bonusowe działanie kosmetyk dostaje ode mnie gwiazdkę. Czegoś takiego jeszcze nie używałam i z pewnością do parafiny Bielendy nie wrócę. A cena bardzo, bardzo przyzwoita.

Herla Pure Perfection olejek do demakijażu

 

Na zdjęciu widzicie też olejek Herli, więc skoro już tu jest, parę słów o nim: to bardziej olejek do masażu. Skóra tak bardzo go pije, że połowa nałożonego kosmetyku szybko wsiąka i musimy dokładać go, by efekt demakijażu był zadowalający. To już głównie same olejki, więc przy zmywaniu wodą nie ma magicznej przemiany w emulsję. Zamknięty jest - jak widać - w bardzo eleganckim słoiczku z pipetą. Pachnie obłędnie, lekko cytrusowo. Polecam bardziej do masażu, niż demakijażu, ale co kto lubi…

Herlę jednak zapamiętajcie, bo przymierzam się do ich kremu wybielającego na noc.