Zanim zacznę pisać o nowym kremie, przypomnę to, co warto wiedzieć, a co usłyszałam od kosmetyczki: skóra wokół oczu nie ma warstwy lipidowej, tzn. nie produkuje jej sama. W dodatku jest najcieńsza na całej twarzy i najbardziej wrażliwa. Najszybciej się też starzeje, a to dlatego, że poza wszystkimi wymienionymi wyżej czynnikami, do ogólnej i tak trudnej już sytuacji okolic oczu dokładają się łzy i pocieranie skóry. Masz ci los.

Jaki krem do okolic oczu?

Moja odpowiedź brzmi następująco: jakikolwiek pod oczy. Serio. Cena naprawdę nie ma większego znaczenia, bo lepiej jest czymś tę naszą skórę pielęgnować niż zarzucić to zupełnie. A nawilżanie to podstawowa czynność zapobiegająca zmarszczkom.

Three Part Harmony Day & Night Eye Cream Duo od Origins



Wiemy jednak, że byle co nas nie zadowoli, stąd moja recenzja kremu Three Part Harmony Day & Night Eye Cream Duo od Origins.

Tak naprawdę podział kremu na dzień i na noc w jednym słoiczku to żadna nowość i kilka marek oferowało już podobne rozwiązanie, choć ja podobnego duetu używam po raz pierwszy.

Podobnie jak kremu z pięknym drewnianym wieczkiem… ale to szczegół. ;-)

Zacznę od mojego przekonania, że krem nie wymaże nam zmarszczek niczym gumka ołówek. Wierzę jednak mocno w zasadność jego stosowania, biorąc pod uwagę budowę skóry wokół oczu, która spośród innych obszarów twarzy po prostu ma najbardziej pod górkę.



Oczywiście nie mam nic przeciwko takim efektownym rozwiązaniom. Co jest w tym takie dobre? Mój poprzedni krem Arad był niezły, a już najlepsze było w nim to, że producent zamknął go w 50-mililitrowym słoiku. Wyobrażacie sobie taką pojemność w przypadku kremu pod oczy?! Ten sam krem jednak sprawdzał się jako krem na noc, bo pod makijaż oczu nadawał się już niespecjalnie. Korektor się rolował (dobry korektor), musiałam czekać, aż cały krem porządnie się wchłonie… Za dużo ambarasu.

Tu mamy 2x7,5 ml i teraz już wiecie, dlaczego podział ten się przydaje. Wersja na dzień jest lekka, nieco żelowa i efektownie liliowa. Ponoć kolor lila niweluje cienie pod oczami, ale krem to nie korektor, więc uważam, że odcień produktu nie ma tu nic do rzeczy.

Wersja na noc jest gęstsza, bogatsza, szybko się wchłania.

Czy krem usunął mi zmarszczki? Nie, bo takowych jeszcze nie mam (może to jej urok? może to kremy wklepywane od 20. roku życia? ;-)).

Co za to robi gołym okiem? Nawilża, nawilża i jeszcze raz nawilża, nie obciąża, wchłania się błyskawicznie i pięknie wygląda w łazience, więc nawet nie zawracam sobie głowy chowaniem go do szuflady.  

No i kosztuje… 305 zł za 15 ml