Dziś w radiu zaatakowała mnie reklama: -55% na kosmetyki kolorowe Rossmann. Miły pan zachęcał: "Porozmawiajmy o makijażu". Dobrze, porozmawiajmy. Co kupię w tej sieci sklepów z okazji promocji, która dla wielu osób wydaje się być życiową szansą na zrobienie kosmetycznych zapasów na wypadek wojny lub klęski żywiołowej?

Odpowiedź: NIC.

...

Nie dlatego, że nie lubię Rossmana. Nie, zaglądam tam często i chętnie. Moja cała chemia domowa kupowana jest właśnie tam. Prawda jest jednak taka, że kurczowo trzymam się kupowania z potrzeby, a nie z promocji i tylko dlatego, że jest okazja. I to jest naczelna przyczyna: NIE potrzebuję.

Nie tak dawno, bo wczoraj, nabyłam szampon. Potrzebny, oczyszczający. Taki, jakiego szukałam.

I jasne: gdy stoję przed sklepową półką, to pewnie wybiorę ten, który ma zbliżone właściwości, ale aktualnie jest tańszy, ale gdybym miała kierować się tylko i wyłącznie okazjami, moja kosmetyczka pękałaby w szwach od produktów niepotrzebnych oraz takich, które zdążą się znudzić/stracić ważność/zostaną wyparte przez bardziej atrakcyjne produkty. Skreślcie sobie niepotrzebne.

Seria artykułów „co kupić w Rossmanie na promocji” przejadła mi się już na samym początku. Dziewczyny rzucają się na żele pod prysznic, balsamy do ciała. Teraz „na tapecie” (jakie to ma przyjemnie podwójne znaczenie!) są kosmetyki do makijażu. Tusze, podkłady, które zakupimy teoretycznie taniej. Teoretycznie, bo w dzisiejszych czasach promocja goni promocję i jestem więcej niż pewna, że wkrótce za podobną kwotę kupimy rzeczone produkty w innym miejscu.

Mam więc pół godziny więcej dla siebie. Pół godziny, kiedy mogę napić się kawy i napisać, dlaczego dziś nie wydam niepotrzebnie kilkudziesięciu złotych, albo i więcej.

Czuję uczucie ulgi, jakiejś takiej wolności z możliwości stwierdzenia: „Nie, dziękuję, nie idę”.

O, właśnie przyszedł mi SMS z sieci Super Pharm, że jutro 20% taniej cały asortyment. I co, idę? Nie, nie idę. Za jakiś czas Sephora rabatem będzie mnie chciała zachęcić do kolejnych zakupów. Figa z makiem, też nie pójdę. Taka ze mnie buntowniczka! ;-)

Jeśli jednak koniecznie chcesz coś kupić... (Promocja Rossmann 2017)

- Porównaj ceny. Może się zdarzyć, że interesujący Cię kosmetyk w regularnej cenie w sieci kosztować będzie tyle samo co w czasowej promocji.

- Przejrzyj wcześniej kosmetyczkę.

I na koniec rada, która wydaje mi się najbardziej sensowna:

- Kupuj marki, które są tam na wyłączność, a na których Ci z jakichś przyczyn zależy. Masz wówczas gwarancję najniższej ceny, przynajmniej na tę chwilę.