Prosiłyście o pielęgnację, ale ja przewrotnie przygotowałam coś o makijażu… Przede wszystkim dlatego, że szukałam dobrego bronzera. Czegoś w typie duo Charlotte Tillbury, ale nie za taką zawrotną cenę.

Chodziłam po Sephorze, kręciłam nosem i przymierzałam Charlotte do każdego testera. Bingo, padło na bronzer Too Faced Matte w odcieniu Chocolate. To zimny bronzer, idealny do konturowania, matowy. NIE do ocieplania skóry.

Dlaczego jestem wierna zasadzie, że bronzery trzeba mieć dwa? To wyjaśniam tutaj.

Co najlepsze, z bronzerem tym pracuje się bardzo dobrze: nie robi nam na buzi nieestetycznych plam. Będzie idealny, gdy szukamy czegoś CIUT jaśniejszego niż znany bronzer Hoola, a ciemniejszego niż wersja Hooli dla blondynek. 

Daję znać, bo czasem pada pytanie o to, jakiego bronzera używam. Z wygody dobrze mieć ten wpis. Zatem: oto moje aktualne cudo do konturowania. Cudo, bo tylko spójrzcie na tę cud-miód puderniczkę. 

Cena do przełknięcia: 159 zł

Kupicie tutaj (dostępny tylko w Sephorze).