Fuga - mistrz drugiego planu. Źle dobrana może nam zepsuć całą aranżację, ale odpowiednia wydobywa całe piękno płytek.

Częsty błąd, który rujnuje płytkę czyli jak dobrać fugę do płytek drewnopodobnych

Powiem nieskromnie: fugi dobraliśmy dobrze i nikt nas w tym nie wyręczał mimo że pracowaliśmy z architekt wnętrz. Gdy jednak przyszło do prac wykończeniowych, panowie płytkarze każdorazowo prosili nas o wybór odcienia. Dziś, gdy patrzę na podłogi czy ściany, nie zwracam uwagi na fugę. Nikt na nią nie zwraca uwagi. Wniosek? Dobrze dopasowała się do pozostałych elementów.

Odrobiłam swoją lekcję i posłuchałam dekoratorki, która doradziła:

- Gdy będą państwo decydować się na płytki drewnopodobne, proszę nie iść w brązy. To bardzo częsty błąd, który rujnuje płytkę.

 

Brązy były pierwszym wyborem płytkarzy. Wyciągnęli wzornik z beżami, brązami.

- Szare poproszę - powiedziałam.

Zdziwili się, ale później przyznali rację.

To pierwsza rzecz: szarości do imitacji drewna. Zapamiętajcie. Wszystko dlatego, że ciepłe odcienie „wychodzą” do przodu. To zasada obowiązująca w malarstwie. Pierwszy plan jest cieplejszy i bardziej jaskrawy od kolejnych.

Dowodem na to, jak taka fuga może odmienić charakter płytek i całego wnętrza, była nasza wakacyjna wycieczka do pewnego hotelu. Siedzimy w restauracji, gdy patrząc na podłogę orientujemy się: mamy takie same płytki u siebie!

 

 

- Iza, ale co tu jest inaczej? - spytał mój mąż.

Coś było, coś nie grało. Te płytki wyglądały źle, słoje drewna - nienaturalnie.

- Tyle pieniędzy i tak to wygląda - zadumaliśmy się, wspominając własne decyzje związane z doborem kolorów.

- Patrz, tu jest brązowa fuga - powiedziałam.
- Rzeczywiście! - przyznał mój mąż, który początkowo miał obiekcje co do szarości. To go ostatecznie przekonało do słuszności naszej decyzji.



Więcj zdjęć tej łazienki tutaj.

 

ZMRUŻ OCZY


Zasada druga to coś, co nazywam regułą zmrużonych oczu i przeniosłam ją sobie z podręcznika do rysunku. Wspólnym mianownikiem jest to, że gdy zmrużymy oczy, fuga ma magicznie „zniknąć”.

Zatem, gdy widzimy wzór na płytce i chcemy dobrać do niej fugę, przyłóżmy je do siebie. Następnie robimy parę kroków w tył i patrzymy przez zmrużone oczy. Fugi nie widać? Świetnie!

Oczywiście zasada ta nie dotyczy sytuacji, gdy chcemy, by wzór, w jaki układa się fuga, był widoczny i na pierwszym planie. Tu też działa zasada zmrużonych oczu: gdy patrzymy, płytka ma stać się dla fugi tłem.

 

W naszym domu dobieraliśmy jednak fugi tak, by absolutnie nie było ich widać. Nie jesteśmy fanami wzorów i ogólnej pstrokacizny, ale w obydwu naszych łazienkach mamy płytki w jakiś wzór - czy to na podłodze, czy na płytkach ściennych. Nie chcieliśmy, by fuga odwracała od nich uwagę. Pamiętam, że miałam chwilowy dylemat z płytkami Carpet Vestige od Aparici. Tyle odcieni, w dodatku o bardzo subtelnych różnicach. Zdecydowałam na chłodny kolor, który wydał mi się dominujący na każdej z płytek. Potem - a jakże  - pomogła reguła zmrużonych oczu. I z perspektywy wnętrz, w których czuję się bardzo dobrze, mogę powiedzieć, że ta zasada po prostu działa.

 

Więcej informacji o produktach ze zdjęć znajdziecie na stronie http://www.ceresit.pl/pl.html