Wypada znać. Nie skojarzyć słynnego „Być albo nie być” i nie wiedzieć, czego ono dotyczyło po prostu głupio. Bo dramatopisarz ze Stradfordu nad rzeką Avon był i jest gwiazdą, a przy okazji wnikliwym obserwatorem z bardzo bystrym okiem. 

Dlaczego Szekspir? 

Ponieważ jego sztuki są uniwersalne i aktualne niezmiennie. Oglądasz je (lub czytasz) i myślisz sobie, że tak wciąż się dzieje. Wciąż na świecie są - przepraszam za kolokwializm - popaprane relacje rodzinne, wciąż ludzie zabijają się o władzę, niszcząc szczęście na własne życzenie. Również dlatego, że Szekspir potrafił być śmieszny, o przepraszam, zabawny, w tak samo uniwersalny sposób. Jeśli ktoś nie wierzy, niech zada sobie trud przeczytania „Jak wam się podoba” czy „Wieczór Trzech Króli”. Jeden jedyny raz płakałam ze śmiechu czytając cokolwiek i było to podczas lektury „Wieczoru…” właśnie.

Gdyby Szekspir żył dziś, byłby największym hipsterem, jakiego nosiła ziemia. Zresztą już wtedy był - podpisywał się „Shakp”, nosił przydomki „Shaxberd” i „Shappere”, dbał o estetyczny zarost, w jego uchu zawsze dyndał pojedynczy kolczyk. Miał też nosa do interesów, bo zajmował się nieruchomościami, jego firma(!) zbudowała własny teatr, osławiony The Globe. Nigdy na stałe nie przeniósł się do Londynu i krążył między stolicą a miastem rodzinnym. Trochę szokował, m.in. wtedy, gdy mając 18 lat (lub 20, jak podają inne źródła) poślubił swoją żonę Annę, starszą od niego o 8 lat. Ślub odbył się w pośpiechu, bo Anna była już w 3. miesiącu ciąży. 

Dziś pewnie pisałby scenariusze do filmów lub byłby producentem, a jego dzieła ociekałyby krwią. Trochę taki Tarantino, bo lubował się w wykorzystaniu przemocy. U Szekspira wszystko musiało być „bardziej”. Na komediach ludzie kładli się ze śmiechu, ale tragedie były usłane trupami, aż miło, rzekłby psychopata. Przykład? Ależ proszę: w „Królu Learze” jest scena, gdy Książę Kornwalli wyłupuje innemu szlachcicowi oko, wołając, tłumacząc luźno: „Wyłaź, przebrzydła galareto!”. („Out, vile jelly!”)

Ach, obrażać też potrafił! W sztuce „Tytus Andronikus” padają słowa: „I have done thy mother”, co można przetłumaczyć jako: „robiłem twoją matkę”, choć polska wersja mocno odbiega od tego niesmacznego żartu i w przekładzie nawet do głowy nam nie przyjdzie, że oryginał mógł tak brzmieć (https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/tytus-andronikus.html). A wszystko to na kilkaset lat przed współczesnymi obrazami dotyczącymi nieszczęsnych mam! 

Oprócz genialnego wyczucia ludzkich emocji Szekspir sprawnie używał języka: pisał zarówno prozą, jak i wierszem, zaś do słownika wprowadził od 1700 do 3000 nowych słów (m.in. addiction - uzależnienie, czy assassination - zabójstwo). Widocznie uznał, że ludzkości dał sporo. Żonie Annie w spadku zostawił ponoć jedynie łóżko. 

7 marca 2019 (czwartek) o godzinie 19:00 w Multikinie odbędzie się transmisja scenicznej adaptacji „Króla Leara” w Ianem McCellenem w roli tytułowej. 

Co warto wiedzieć o sztuce? 

Starzejący się król próbuje zdecydować, której córce zostawić królestwo. Decyduje się zadać im pytanie: jak bardzo go kochają? Starsze wymyślają kwieciste zapewnienia, najmłodsza stwierdza, że brak jej słów, by opisać miłość do ojca. Lear nie rozumie tego wyznania, wpada w szał i wydziedzicza ją. Na dziewczynę czeka już jednak król Francji, który pragnie ją za żonę mimo braku posagu. A Lear widzi, jak bardzo się pomylił… Starsze chcą przejąć władzę, ale Lear nie chce uwierzyć w złe intencje córek. Powoli popada w szaleństwo i ucieka, a w wędrówce towarzyszą mu błazen i wierny szlachcic w przebraniu… To jeden wątek, więcej nie zdradzę, zresztą sztuka jest znana od stuleci. :)

Trzeba również wspomnieć, o czym jest. To opowieść o sprawiedliwości i próba odpowiedzi na pytanie, czy takowa istnieje. Szuka jest bardzo brutalna (Akt V to jedno z najtragiczniejszych zakończeń w historii literatury), ale taki jest też świat - zło umiera, ale i dobro. Rzeczywistość miota się między porządkiem a chaosem. To wielka lekcja pokory, którą powinien mieć w sobie każdy - nawet, a może zwłaszcza, najwięksi tego świata.