Czy nakładać krem pod oczy również na powieki? Zdania na ten temat są podzielone, ja mam własne: nakładać. Nie dzieje się krzywda, a skóra powiek jest tak samo narażona, jak skóra pod oczami. Na wysuszenie, podrażnienie i pamiętajmy - też nie produkuje lipidów, trzeba ich więc dostarczy z zewnątrz.

Może to powód, dla którego tak szybko zużywam kremy pod oczy. 15 min to mało - dwa, trzy tygodnie i tubki nie ma. 

Dlatego jeśli już kupuję, najchętniej sięgam po wersje 30 ml. Herla taką ma i jest to krem dobry nie tylko ze względu na pojemność. 

Razem z kremem do twarzy tworzą mocno nawilżający duet.

Intensywnie nawilżający krem pod oczy Herla

LegactifTM kompleks składający się z trzech roślin: nawłoci, cytryny i ruszczyku redukuje efekt zmęczenia, opuchlizny i zasinień. Krem został wzbogacony o kwas hialuronowy, który wiążąc wodę w naskórku, przywraca elastyczność, zmiękcza, a także chroni przed wysuszeniem. Pentavitin jako „magnes wilgoci” gwarantuje natychmiastowe i dogłębne nawodnienie, które utrzymuje się nawet do 72 godzin. Skóra wokół oczu jest głęboko nawilżona, delikatnie rozświetlona, ukojona i wypoczęta - tyle od producenta. 

Faktem jest odczuwalnie miękka skóra. Krem się szybko wchłania, ma bardzo wygodne i higieniczne opakowanie z pompką.

Intensywnie nawilżający krem na noc Herla 

Krem do twarzy pomaga mi teraz, w okresie zimowym, bo stosując kwasy (kto pamięta wpis?) mam odczucie bardziej ściągniętej skóry, a stosowanie ulubionego podkładu wymaga bardzo mocno nawilżającego kremu do twarzy.

Po serum kwasowym bądź olejku GlamGlow (stosuję wymiennie, o olejku za chwilę) jest więc obowiązkowo ten krem. Zawiera masło shea, ale nie jest tłuste. Działa jak nawadniający zastrzyk - żadnych ściągnięć, mam wrażenie, że skóra się napiła. Bardzo ten duet lubię. 

Krem zresztą ma tyle składników aktywnych, że można się za głowę złapać. Zawiera kwas hialuronowy, ekstrakty z maliny, jabłka, brzoskwini, kiwi, papai i truskawki i surowiec AquaxylTM, który utrzymuje odpowiednie nawodnienie naskórka i zapobiega utracie wody. A teraz jeszcze dodajmy do tego obecności olejów naturalnych: jojoba, marula i z pestek winogron. Robi wrażenie? No ba!

Słowo o olejku GlamGlow, bo to dość niezwykły kosmetyk (GlamGlow, olejek Starpotion)

Zawiera kwas salicylowy (znacie moją miłość do kwasów, prawda?). Łączy w sobie oczyszczające i ochronne właściwości dwóch rodzajów węgla (kokosowego i białego, japońskiego - binchotan), witaminy C, kwasu salicylowego z dodatkiem aloesu, kurkumy oraz olejków wzbogaconych w kwas olefinowy.

Po nałożeniu dzieje się magia. Olejek zmienia bartwę z czarnej na przezroczystą.

Kiedy go stosujemy? Np. Przed nałożeniem makijażu lub kremu nawilżającego, na dzień, na noc… Działa nawet na łokciach, skórkach wokół paznokci, szyi i dłoniach! Jest bardzo uniwersalny i dość wszechstronny. Bez obaw, nie zostawi tłustej warstwy. Wchłonie się niczym woda. I tylko cena (219 zł) mało magiczna. ;)