Mokosh ma we mnie nową wierną klientkę, a gdy polubię już jakiś kosmetyk, kupuję go regularnie. (Co przypomina mi o wpisie na temat moich ulubionych kosmetyków.)
Z racji mojej pracy miałam - i wciąż mam - luksus testowania kremów jak Magda Gessler je posiłki. Czyli spróbuję i jeśli mi nie odpowiada, bez żalu wyrzucam lub oddaję. Dlatego też jestem bardzo wybredna. A tu coś, co spełnie moje wymagania w 90% procentach.


Dlaczego 90, a nie 100, wyjaśnię za moment.

 

Mokosh - krem wygładzający do twarzy Figa



Teraz przyjrzyjmy się składowi:

Ingredients (INCI): Aqua, Coco-Caprylate Caprate**, Makadamia Ternifolia Oil*, Polyglyceryl-3 Dici-trate/Stearate**, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Isostearyl Isostearate, Prunus Amygdalus Dulcis ( Sweet Almond) Oil*, Glycerin**, Glyceryl Stearate, Argania Spinosa Kernel Oil*, Adansonia Dig-itata Seed Oil*, Stearyl Alcohol, Cellulose, Xylitylglucoside**, Xanthan Gum, Anhydroxylitol**, Xyli-tol**, Ficus Carica (Fig) Fruit Extract*, Gossypium Herbaceum (Cotton) Seed Extract*, Linum Usitatis-simum (Linsed) Seed Extract*, Benzyl Alcohol***, Dehydroacetic Acid***, Tocopherol, Benzoic Acid***, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Parfum, Cou-marin, Linalool


* Certyfikowany surowiec organiczny

** Składnik otrzymywany z materiału roślinnego

*** Dopuszczony przez instytucje certyfikujące naturalne kosmetyki

A teraz rzut okiem ile tych gwiazdek jest w składzie. Ten kosmetyk ma zawartość nieprzypadkową, bogatą i działa. Jest lekki, puszysty, skóra chłonie go błyskawicznie, a wykończenie jest matowe. I ten zapach… lekko słodki, ale nie mdlący, na tyle delikatny, że nie powinien przeszkadzać nikomu. Ładny, brązowy słoik wpisujący się w minimalistyczne eko-trendy, mieści aż 60 ml, czyli 20% więcej, niż zazwyczaj.


I tu zbliżamy się do momentu braku tych 10%. W ofercie marki brakuje mi gęściejszej, bardziej treściwej alternatywy. Dodam, że jest to jedyny krem do twarzy Mokosh, a skoro to tak udane dziecko, czemu nie stworzyć więcej? Ja z pewnością nie poprzestanę na jednym słoiczku, ale lubię mieć w kosmetyczce również krem natłuszczający.
Pozostaje czekać, aż oferta zostanie (miejmy nadzieję) poszerzona.

Mokosh - korygujący krem pod oczy


Rzecz druga: krem pod oczy. Bingo, jeśli chodzi o pojemność - aż 30 ml (kremy pod oczy zazwyczaj pakowane są w 15-mililitrowe słoiczki). Jest bardzo lekki i przez to możemy mieć wrażenie, że ma mało składników odżywczych, ale to tylko pozory. Lista substancji aktywnych jest długa i imponująca:

    •    Ekstrakt z zielonej herbaty
    •    Ekstrakt z algi brunatnej
    •    Ekstrakt z algi czerwonej
    •    Kofeina
    •    Olej arganowy
    •    Olej sezamowy
    •    Olej kokosowy
    •    Kwas hialuronowy

Ja zauważyłam wyraźne nawilżenie, a obserwowałam to przez wygładzenie drobnych linii, w których lubił zbierać się korektor (przez co wydawały się jeszcze większe). Ten krem stanowi świetną bazę - korektor nie wysuszy delikatnej skóry pod oczami. Jest przy tym wydajny, więc podejrzewam, że dno słoiczka zobaczę dopiero po paru miesiącach. I dobrze, znalezienie dobrego kosmetyku, który posłuży przez dłuższy czas, to jeden problem z głowy mniej.