Dziś wpis w odpowiedzi na dwa pytania, jakie dostałam w przeciągu ostatniego tygodnia: czym uzyskuję objętość włosów (to znacznie łatwiejsze, odkąd je skróciłam) oraz jaki filtr wybrałam na lato.

Avene - fluid koloryzujący SPF 50

Zacznę od filtra, a właściwie filtrów: przez cały rok używam kremu Origins z SPF 40, ale ponieważ na jego temat był juz wpis, od razu przejdę do drugiego, nowego. Tonujący krem Avene ma filtr 50. 

Nie wiem jak u Was, ale dla mnie ta „pięćdziesiątka” to taki wiosenno-letni must-have. Zresztą chodzenie bez filtra przypłaciłam niewielkim przebarwieniem posłonecznym na twarzy, więc nauczka była ciut bolesna.

A dlaczego akurat krem tonujący? Bo na wakacjach czasem chcemy zrezygnować z podkładu, ale wciąż potrzebujemy czegoś, co poprawi koloryt naszej skóry. Ten krem załatwia sprawę. Odcień wydaje się być różowawy po wyciśnięciu z pompki, ale na skórze wtapia się ładnie, złotawo, dając matowe wykończenie. Na dobrą sprawę może to być jedyny krem, jakim będziemy smarować buzię w dzień, bo wyraźnie pielęgnuje - skóra jest miękka, a producent dodaje, że skład wzbogacono o fotostabilną witaminę C.

Opakowanie z pompką jest bardzo higieniczne i precyzyjnie odmierza potrzebną ilość kremu. Na koniec cena: w zależności od drogerii musimy za kosmetyk zapłacić 50-60 zł, ale za dobry krem z filtrem to kwota bardzo umiarkowana, a biorąc pod uwagę jakość - bardzo dobra. 

W każdym razie ja Avene z filtrem miałam w ubiegłym roku, w tym również po niego sięgnę.

L'Oreal Tecni.art Wild Stylers - pianka do włosów nadająca objętości

Mogę przejść do włosów. O czym to ja? Ach tak - obcięłam je. Naprawdę, czarowanie objętości to super łatwa sprawa, gdy włosy sięgają ramion. A produkty L’Oreal mam sprawdzone od kiedy mając 15 lat natrafiłam na fryzjerkę, która opiekuje się moją czupryną do dziś. Używała (i do tej pory używa) tylko L’Oreal i to z jej pomocą dobieram sobie jakieś preparaty do stylizacji czy pielęgnacji Ona namówiła mnie do olejków i pozwoliła przełamać opór względem pianek. A jaki to opór? Miałam obawy, że pianka poskleja włosy, że będą ciężkie i bez życia. Nauczyła, że pianki nadające objętości w niewielkiej ilości dozujemy precyzyjnie przy nasadzie włosów - ma to pomóc w ich odbiciu od skóry głowy. Ja ten patent przekazuję dalej, choć to nie jest żadna wiedza tajemna. 

Pianka L’Oreal jest taka, jak reszta produktów L’Oreal Proffessionnel - skuteczna, pięknie pachnąca, wydajna. Owszem, płacimy więcej, niż za zwykły produkt drogeryjny, ale zawsze mam wrażenie, że do kosmetyk udany, bo zużywam go do końca i mam bardzo długo. No i działa! 

Maseczka z węglem Origins - Clear Improvement Active Charcoal Mask

Czuję się w obowiązku napisać dwa słowa o nowościach, które również trafiły na zdjęcie: maseczce Origins, która wspaniale matuje. Używam jej - nie tylko jak wszyscy - wieczorami, ale przed wyjściami, na kilka minut, do zmatowienia skóry. Jakoś mi kremy i makijaż lepiej „siedzą”, gdy wcześniej ponoszę tę maskę. Jak wszystkie maski w postaci gęstej pasty jest bardzo wydajna. Ja stosuję naprawdę minimalną ilość, czasami nakładam tylko na strefę T, omijając policzki. 

Suchy Olejek Nuxe

Olejek Nuxe wraca do kosmetyczki do roku. Poprzednia wielka butla jeszcze mi się nie skończyła, ale ta wersja mini jest idealna do kosmetyczki. Używam do nóg i włosów, które lubią puszyć się na końcach.