Wypada mi zaznaczyć: to NIE jest wpis sponsorowany. Dlaczego piszę to na początku? Ponieważ pobyt w tym miejscu zakończyłam zachwycona i można pomyśleć, że ktoś za ten mój zachwyt zapłacił. Nic z tych rzeczy.

Na hotel trafiliśmy przypadkiem. Rok wcześniej byliśmy w ośrodku obok i spacerem trafiliśmy do tego hotelu, gdzie wpadliśmy na kawę. Rozejrzeliśmy się po okolicy - wygodne zejście na plaże, duża wydma obok, na miejscu basen i ciekawa sala zabaw dla dzieci. Zobaczyłam, że jest program animacji, choć w samym budynku nie dostrzegłam wielu rodziców z dziećmi. Myliłam się i przekonałam się o tym w tym roku: Havet to hotel rodzinny.

Od początku:

Przyjeżdżamy na miejsce, pan parkingowy już o nas wie i uprzejmie podaje nr miejsca, ale wcześniej informuje, by zatrzymać się przed wejściem i wypakować bagaże na wózek hotelowy. Wszystko sprawnie i szybko, również w recepcji. Raz-dwa dostajemy kartę i idziemy do pokoju.

Małego pokoju. Malutkiego pokoiku. 

Może wrażenie byłoby inne, gdyby ktoś wstawił tam mniejsze meble i gdyby na środku nie stało nieproporcjonalnie duże biurko. Po rozłożeniu dostawki wewnątrz prawie nie ma się gdzie ruszyć. Łazienka jest jednak wygodna, a z pokoju już widzimy kawałek morza i wydmę. Nie zamierzamy w tym pokoju dużo siedzieć, idziemy od razu na plażę. 

Do plaży mamy dwie minuty spacerem, bo hotel dzieli od morza tylko piękna wydma o wdzięcznej nazwie "Patelnia". Całe przejście jest pokryte deską tarasową, idziemy więc sucho i wygodnie. Mijamy kawiarnię z wędzarnią ryb, plac zabaw i leżaki.

Na plaży duże parasole i leżaki - plastikowe i mniejsze, drewniane. Te pierwsze można wynająć, te drugie goście hotelowi mają już w cenie. Pomiędzy leżakami przejścia wyłożone deską, na plaży bar, w którym można wypić kawę (nie tak smaczna, jak w hotelowej kawiarni, ale jest) i zjeść nie tylko frytki, ale normalne dania, jak grillowane mięso czy sałatki, wypić sok wyciskany z owoców. Parawany w zasięgu wzroku nieliczne i w pewnej odległości. W pokojach parawanów na szczęście brak, a goście hotelowi nie mają zwyczaju ich ze sobą targać. 

Na plaży trafiamy na animacje dla dzieci organizowane przez hotel. Akurat są wyścigi z przeszkodami. Starszy od razu się przyłącza i zostanie tak już do końca wyjazdu. Dzieci w ogóle pełno, a program atrakcji jest bogaty i trwa od 10:00 każdego dnia do wieczora. Są gry, turnieje, olimpiady, paintball, ognisko, mini-dyskoteka, zawody pływackie… Gdy rano ruszają animacje, w tym samym czasie trwa trening z instruktorką dla mam.

- Mamo, ja nie chcę stąd wyjeżdżać - mówi mi syn na koniec wyjazdu. 

Rozumiem go doskonale. 

To, co w Havecie jest wspaniałe, to też fakt, że przyjeżdżając do Dźwirzyna trafiamy do hotelu i nie mamy potrzeby opuszczania go. Omijają nas stragany i budki z goframi. Owszem, robimy parę spacerów, ale tylko do salonu gier i by kupić piłkę. Są śniadania i obiadokolacje (jedzenie znakomite), ale gdyby ktoś był głodny, można dodatkowo zamawiać a la carte. My jadamy na plaży, dodatkowo podczas śniadania pakuję nam do pudełka kanapki i świeże owoce.

Pogoda i animacje sprawiają, że cała nasza czwórka nie nudzi się wcale. Dni spędzamy albo na plaży, albo na wydmie, było wspomniane ognisko i wieczór muzyki kubańskiej na plaży. Dzieci kręcą się między dorosłymi, formują sobie wakacyjne znajomości i po prostu świetnie się bawią. SPA w czwartki otwarte jest do północy - to też ukłon w stronę rodziców, którzy cały dzień mogą nie mieć czas i możliwości wyjścia na masaż czy zabieg. 

Obsługa na medal, uprzejma i pomocna. Oczywiście wszystko to ma swoją cenę, ale hotel ma program lojalnościowy i atrakcyjne oferty first minute. Dzieci do 3. roku życia mają pobyt gratis, a trochę starsze mają zniżkę.