Wiem, co piszę, bo byłam tam już trzeci raz. Za pierwszym razem tylko z jednym dzieckiem, a drugim w brzuchu. Nie skorzystałam ze wszystkich dobrodziejstw właśnie przez mój stan. Później był weekend majowy ze znajomymi, a teraz rodzinny weekend świąteczny. Arłamów już na stałe wpisał się w nasz grafik krótkich wyjazdów, choć nie jest to tani wypoczynek.

Jeśli jednak ktoś potrzebuje wygody, (względnie) bezpiecznych pokoi dla 1,5-rocznego dziecka oraz rozrywek dla kilku lub kilkunastolatków, to można celować właśnie w ten hotel.

Arłamów to ogromny kompleks stworzony dla rodzin. Przytoczę pewną scenkę z naszego ostatniego wyjazdu. Mąż stoi w palarni, przychodzi pewien pan ok. 60-tki i pyta: „Są tu jakieś usługi erotyczne? Tu nie ma co robić. Samo pińcet plus!”.

 

___________________

„Są tu jakieś usługi erotyczne? Tu nie ma co robić. Samo pińcet plus!”

___________________



Ten sam pan chwilę później pytał na recepcji:

- A chociaż kasyno macie?

Nie mają. Jest klub nocny, kręgle i sale do gry w bilarda, ale świecą pustkami. Podobno na firmowych wyjazdach integracyjnych ludzie robią z tych miejsc prawdziwy użytek.

To co jest, skoro „usług erotycznych” nie ma? :)



Jest rzeczy pełno. Mamy tu oczywiście SPA, basen, zewnętrzny również, wypełniony gorącą wodą, która wieczorem jest nastrojowo podświetlona. Kąpaliśmy się w nim przy temperaturze -20 stopni, a mój 5-latek piszczał z zachwytu, gdy parująca woda zmieniała się w pokrywającą włosy szadź.

 

________________

"Mój 5-latek piszczał z zachwytu, gdy parująca woda zmieniała się w pokrywającą włosy szadź."

________________



Jest wielka i również bezpieczna sala zabaw. Pilnując mojego 1,5-latka musiałam głównie uważać na inne dzieci, bo samo pomieszczenie to duża, miękka wykładzina, klocki (są Duplo, drewniane i inne, duże, plastikowe), auta i pluszaki oraz zjeżdżalnia, mały basen z kulkami i tor przeszkód, wszystko obite pianka i zabezpieczone tekstylną siatką. Są tam cały czas animatorki, nieco starsze dziecko można zostawić pod opieką, będąc np. pod numerem telefonu. Widziałam - one naprawdę miały na te dzieci oko, choć ja wolałam - dla pewności - pilnować sama.



Starsze dzieci mają do dyspozycji salę gier wideo i choć mój 5-latek powoli zaczyna lubić takie rzeczy, szalał tylko w bawialni - towarzystwo innych dzieci było nie do pobicia. Na animacje nie miał czasu, a jest też druga sala przeznaczona do zajęć plastycznych, gdzie dzieci mają zaplanowane atrakcje w postaci prac manualnych.

Mamy cały kompleks sportowy, z boiskami, mamy kryty okrąglak do jazdy konnej.



Wieczorami podczas np. weekendów świątecznych czy innych okazji organizowane są wieczory tematyczne podczas kolacji - my trafiliśmy tym razem na meksykańską oraz staropolską. Jest muzyka na żywo (był bardzo dobry jazz), więc można po prostu cieszyć się lampką wina i świetnym jedzeniem w pięknej sali z imponująco zwieńczonym sufitem. Oprócz tego w hotelu jest jeszcze kawiarnia, a w niej ciasta i napoje, również alkoholowe, oraz bar w hallu i chyba tylko z tego baru nie korzystaliśmy.



Wspomniane wcześniej SPA (piękne, stylizowane na marokańskie) jest oblegane. Jadąc tam warto zarezerwować sobie czas dzień-dwa wcześniej. Ja tym razem nie korzystałam, a i tak miałam co robić.



W końcu największa zimowa atrakcja, jeśli jest śnieg: prywatny stok tuż obok hotelu. Trasy są dwie (obydwie z wyciągiem orczykowym), jedna jest odpowiednia dla początkujących i mój 5-latek uczył się na niej jeździć. Druga jest dłuższa i nieco trudniejsza, choć bardziej doświadczeni narciarze pewnie poczują spory niedosyt. Plus jest jednak spory, jeśli chodzi o polskie warunki: wieczorami stoki te są niemal puste, choć obłożenie hotelu było pełne. Jeździliśmy z mężem komfortowo o godzinie 17:00 i oprócz nas na nartach była tam garstka ludzi. Luksus.



Tak naprawdę gdy zaczęliśmy z mężem grymasić, najbardziej brakowało nam właśnie atrakcji „po 22”, czyli potańcówki oraz… kina. Bo ja wciąż mam w pamięci żywe wspomnienie hotelu Jawor nad Zalewem Solińskim, gdzie spędzałam jako dziecko ferie z rodzicami. Codziennie z bratem chodziliśmy oglądać jakiś film w kinie, a rodzice mieli nas z głowy na co najmniej półtorej godziny.

Ceny można sprawdzić i - jak już wspomniałam - nie są niskie, ale też mamy poczucie, że jadąc tam płacimy nie tylko za sam nocleg i jedzenie. W Arłamowie można zaszyć się na tydzień-dwa i pewnie wcale nie wyjedziemy znudzeni.

Na koniec dodam, że w hotelu jest sklep, a w nim chyba większość rzeczy, których człowiek może zapomnieć, pakując się. :-) Ja zapomniałam zabrać ze sobą całej kosmetyczki z kosmetykami do makijażu i uratowało mnie tamtejsze SPA, ale to już temat na osobny wpis. I rada dla mam: weźcie pudełka na drugie śniadanie, róbcie kanapki podczas hotelowych śniadań. Uwierzcie mi, przydają się w najmniej oczekiwanym momencie.