Od dziś w kinach film z Magdaleną Boczarską w roli głównej. Myślałam, że o autorce pierwszego polskiego „podręcznika od seksu” wiem wystarczająco dużo. Tak naprawdę nie wiedziałam najważniejszego, co uświadomił mi wywiad opublikowany w „Wysokich Obcasach”.


Uważam, że warto uzupełnić lukę w wiedzy, zanim wybierzemy się na seans. Jeśli nie pójdziemy, nie szkodzi. Michalina Wisłocka nauczyła naszych rodaków podchodzić do seksu w sposób pozbawiony zbędnej krępacji, wstydu, obrzydzenia. Sama nie miała łatwo.


Nie wiedziałam, że Michalina Wisłocka przez lata żyła w trójkącie


Zdaje się, że uciekła w ten pokręcony układ, bo nie układało jej się w łóżku z mężem, który miał rozbuchany temperament i po kolei zaliczał, co się nawinie. Sypiał z innymi dużo i często, co później znalazło potwierdzenie w kolekcji pornograficznych fotografii, jakie robił sobie i kochankom, a które Wisłocka znalazła po latach.


Tą drugą w trójką miała być Wanda, jej przyjaciółka.


Zasada była jedna: Wanda i Michalina sypiają ze Stanisławem osobno. Jedna nie może nakryć drugiej. I tak to funkcjonowało.


- Szła na ustępstwa. Również dlatego, że była całkowicie fizycznie niedopasowana z Wisłockim. To się bardzo rzadko zdarza. Szalały za nim wszystkie panie, włącznie z Wandą, a moja mama najchętniej by z nim w ogóle nie sypiała. Seks z nim nie dawał jej żadnych przeżyć, godziła się na to, bo tak trzeba. Dlatego nie była zazdrosna o seks z Wandą, tak samo jak nie była zazdrosna o tabun bab, z którymi on sypiał. A on tłumaczył: "Przelecę je tylko, a ciebie kocham". To było dla niej ważne - ta piękna, wyidealizowana miłość. To, że on nie kocha Wandy, tylko ją - mówiła „Wysokim Obcasom” jej córka, Krystyna.


Nie wiedziałam, że Michalina Wisłocka i jej najbliższa przyjaciółka urodziły jednocześnie dzieci... jednego ojca

Sytuacja była następująca: Michalina zaszła w ciążę, wkrótce Wanda. Ojcem był Stanisław. Wanda ukrywała brzuch, Michalina eksponowała. Ta pierwsza urodziła synka Krzysia w domu, druga córkę Krysię w szpitalu. Przekupiono położną, która w akcie urodzenia wpisała, że na świat przyszły bliźniaki.


- Wanda powiedziała, że nie będzie chować tego dziecka. Była bardzo drobnomieszczańska, aż dziwne, że się w ogóle zgodziła na trójkąt. Mama z tatą namówili ją, żeby jednak urodziła, tak żeby Michalina, nie mogąc mieć swoich dzieci, miała chociaż dziecko ukochanego Stasia. Ale po miesiącu okazało się, że mama też jest w ciąży. Bardzo się ucieszyła. Ale pojawiło się pytanie, jak tę sytuację rozwikłać. Postanowili, że urodzą obie.


Jak to się stało że obydwie panie zaszły w ciążę o podobnym czasie? Tak naprawdę różnica między porodami wynosiła około miesiąca, ale całość była bardzo dobrze zakamuflowana i zorganizowana.


Później Wisłocka przez lata wychowywała dwoje dzieci, bo Wanda - zmęczona trójkątem - odeszła do innego. Proces rozpadu trójkąta był burzliwy, o wszystkim opowiedziała zresztą później Krystyna, córka Wisłockiej. „Wychowanie” to zresztą słowo na wyrost. Krystyna wyznała, że choć matka wynajęła gosposię, dzieci chodziły samopas. Dopiero gdy Michalina zadzwoniła pożalić się Wandzie (Krzyś miał 180 dni nieobecności w szkole, Wisłocka zupełnie nad nim nie panowała), ta przyjechała i zabrała go do domu. Jej ówczesny mąż doznał szoku, bo wcześniej nie miał pojęcia, że Krzyś jest dzieckiem Wandy.


Wanda przez całe życie bardziej ceniła miłość jako uczucie, niż seks


Pani od seksu miłości fizycznej nauczyła się dopiero jako dojrzała kobieta, otworzył ją na nią jej partner, Jurek. Jeszcze inny, Rysio, pomagał przy pisaniu „Sztuki kochania”.
- Kochała tak bardzo po babsku, kładła się na podłodze jak dywanik, by on mógł po niej stąpać - twierdzi jej córka.


Za to - mimo przeciętnej urody - uwodzicielką była świetną. Ponoć nie miała żadnych problemów z poderwaniem każdego pana, który wpadł jej w oko.


Na koniec krótka anegdota



- W czerwcu, tuż po maturze, poznałam męża - mówi Krystyna.  - Mama wyjeżdżała na miesiąc, więc spytałam się, czy będzie mógł zostać na noc. "Jesteś dorosła, rób, co chcesz". Andrzej zostawał na noc, uprawialiśmy petting na wszystkie możliwe sposoby, ale ja się strasznie bałam pierwszego razu. Jak mi mama opowiedziała o swoim, to mi się włosy zjeżyły i od tamtej pory myślałam, że to strasznie boli. Mama dziwiła się, że dziewczyny mówią, że to takie wspaniałe, bo ona nie wiedziała, czy uciekać, czy płakać. Kiedy wróciła, chciała mnie zbadać, a ja jej mówię, że do niczego nie doszło. Złapała się za głowę: "Boże drogi, ten chłop się nerwicy seksualnej nabawi przez ciebie! Jak się tak strasznie boisz, to ci wziernikiem załatwię tę błonę i będzie po krzyku". I w ten sposób pozbyłam się dziewictwa. Do dzisiaj mój mąż nie wierzy, że byłam dziewicą.