Dziś się zmierzyłam, bo ważyć przestałam się już dawno. 3 cm mniej w talii. Zaczęłam ćwiczyć z myślą o ukształtowaniu sylwetki i wygląda na to, że jestem na dobrej drodze, ale fitness dał mi znacznie więcej, niż tylko płaski brzuch.

Mam lepszy nastrój

Nic nie równa się z uczuciem zrobionego treningu. Jesteś zadowolona, bo masz przypływ endorfin, a przy tym dumna z siebie, bo odwaliłaś kawał dobrej roboty.

Zaczęłam lepiej się odżywiać


Rano śniadanie przed treningiem musi być pożywne, do godziny po treningu również trzeba coś zjeść i to nie byle co. Trochę życie zaczyna kręcić się wokół jedzenia, bo nakręcony metabolizm sprawia, że nieustannie odczuwa się głód, ale plus jest taki, że jesz lepiej i więcej.

Zaczęłam się mniej garbić

Pilnuję postawy, a wzmocniony brzuch lepiej trzyma korpus.

Zwiększyła się moja wydolność

Ćwiczę regularnie, nie odpuszczam, widzę rezultaty. Początkowo na zajęciach ledwo dawałam radę, nogi drżały po dużej ilości przysiadów i wykroków, trenowałam z najlżejszym obciążeniem. Powoli buduję formę, a po ćwiczeniach jeszcze mam zapas siły.

Nie mam zakwasów po jeździe na nartach, nie łapię zadyszki

A kiedyś dwie godziny na stoku oznaczały dwa dni obolałych nóg.

Robię coś dla siebie

Nie mam zbyt wiele czasu, ale gdy tylko dwoje dzieci poszło do przedszkola, stwierdziłam, że muszę zacząć odcinać kupony i wygospodarowałam czas ma 3 treningi w tygodniu.

Wykonuję ćwiczenia poprawnie

Nie miałam pojęcia, jak dużo rzeczy robię źle, póki nie uzmysłowił mi tego trener. Nie, nie mam trenera personalnego, ale pierwszą lekcję odrobiłam ze specjalistą, który powiedział mi, jaką postawę przyjąć np. przy przysiadach, jak trzymać brzuch u plecy w odpowiednich pozycjach, itp. To bardzo ważne i od razu zauważyłam, że pozornie proste ćwiczenia stają się trudne i wymagające, gdy tylko staramy się je poprawnie wykonywać.

Na koniec: jak zacząć ćwiczyć?

Wcześniej usiłowałam ćwiczyć w domu, ale nigdy nie udało mi się wykonać godzinnego treningu. Ba! Po 20 minutach uznawałam, że już dość i wystarczy. Nie ćwiczyłam regularnie, poprawnie, nie jadłam odpowiednio, a w związku z tym nie widziałam żadnych efektów. Tak więc po prostu poszłam na siłownię któregoś pięknego dnia i wykupiłam karnet. Spróbowałam ćwiczeń indywidualnych - to nie moja bajka. Spróbowałam treningu w grupie i to okazało się być strzałem w dziesiątkę. Wybrałam swoje pory. Pozostało chodzić. Zatem chodzę i widzę efekty: minus 3 cm w talii po trzech miesiącach. Plus wszystko to, co wymieniłam wyżej.